W ostatnim czasie coraz więcej moich znajomych jest niezadowolonych z trybu studiów, przez co wyrażają chęć jego zmiany. Całkowicie rozumiem ich decyzje, nawet sam się nad tym zastawiałem, jednak ostatecznie postanowiłem poczekać do końca licencjatu. Naturalnie, podobny problem mają maturzyści, którzy wbrew stereotypom muszą wybrać taki rodzaj, który najlepiej odpowiada ich potrzebom oraz oczekiwaniom. Dlatego też postanowiłem zebrać wszystkie cechy decydujące o potencjalnym wyborze oraz podzielić się moim poglądem na ten temat.
Aby przedstawić jak najbardziej rzeczywisty obraz, posiłkowałem się nie tylko swoimi opiniami, lecz również wzbogaciłem je o doświadczenia inny osób oraz dogłębny research.
Dlaczego (nie) warto iść na studia dzienne?
Nie będę zbyt odkrywczy mówiąc, że większość maturzystów wybiera właśnie studia dzienne. Na pierwszy rzut oka taka decyzja wydaje się dość oczywista, a w dodatku jest wzmacniana przez dużą część społeczeństwa. Aczkolwiek najlepiej jest przekonać się na własnej skórze, bo tylko wtedy można poznać rzeczywisty obraz. W tej kwestii mam już doświadczenie, więc opiszę jak to wyglądało u mnie oraz co uważam za wady i zalety trybu stacjonarnego.
Świeżo po zdaniu matury w mojej głowie z automatu odrzuciłem płatny rodzaj studiów. Oprócz względów finansowych decydowało również to, że będąc w nowym mieście, bez rodziny oraz najbliższych przyjaciół (wszyscy pojechali do Krakowa albo Warszawy, a ja wybrałem Wrocław), a ja nie chciałem rzucać się na głęboką wodę. Zresztą umówmy się, mało kto świadomie rozważa studia zaoczne, gdy dostał się na dzienne. Wybrałem spokojną adaptację w otoczeniu i zapoznanie się z życiem studenckim, o którym bardzo wiele słyszałem.
Nie planowałem jednak zaliczenia wszystkich możliwych imprez, a przy okazji zmarnowania większości moich pieniędzy. Zamiast tego chciałem się usamodzielnić, poznać trochę ludzi, a przede wszystkim rozwijać się w wybranych dziedzinach. Pomimo powszechnej paniki w ciągu pierwszego tygodnia, podchodziłem do wszystkich zajęć z dużym dystansem, wiedziałem, że przy odrobinie wysiłku nie powinienem mieć większego problemu.
Jak się później okazało, cały pierwszy semestr można było zdać praktycznie bez zaglądania do książek. Co więcej, mój plan tygodnia był totalnie rozbity przez okienka, które uniemożliwiały mi efektywne funkcjonowanie. Właśnie ta rzecz doprowadzała mnie do największej irytacji, bo skoro wyjechałem na studia i wydaje co miesiąc sporo pieniędzy to oczekiwałem nieco innej wydajności. Przy okazji jest to jeden z powodów, przez który studenci rzucają kierunek w czasie pierwszego roku. Po prostu wtedy studia wydają się mijać z celem, a ponadto jeśli ktoś wpadnie w wir studenckiego życia to może być naprawdę ciężko.
Choć ma też to swoje dobre strony. W wyniku wolnego czasu, miałem mnóstwo czasu na realizacje swoich pozostałych celów. Nawiązywałem nowe znajomości, zapisałem się na siłownie, zastanawiałem się nad biznesem pozwalającym mi zarobić miliony i kupić domek w Tajlandii (o taki!) i uczyłem się gotować.
Do pewnej chwili przyjemnie było nie odczuwać presji, jednak przez to nadmiar wolności zacząłem się zastanawiać jaki ma to sens. Przecież gdyby tak spędzić cały okres studiów to później moje CV będzie równie obfite, co Oscary zdobyte przez Di Caprio . W dodatku uświadomiłem, że takie studia znacznie opóźniają wejście na rynek pracy, a co więcej jestem niezbyt atrakcyjnym pracownikiem dla potencjalnego pracodawcy. Z jednej strony przez wielce ograniczoną dyspozycyjność, a po drugie studenci zaoczni mają zazwyczaj o wiele lepsze doświadczenie w danej branży.
Na plus
sporo wolnego czasu
czas na zapoznanie się ze studenckim życiem
możliwość rozwijania pasji
integracja z ludźmi
Na minus
często bardzo niewygodny plan zajęć
opóźnione wejście na rynek pracy
mała dyspozycyjność
marnowanie sporej ilości czasu
Dlaczego (nie) warto iść na studia zaoczne?
Osobiście muszę przyznać, że wybierając studia magisterskie najprawdopodobniej zdecyduje się na tryb niestacjonarny. Tak jak już mówiłem, wszystko zależy od potrzeb danej osoby – w moim przypadku frustruje mnie marnowanie czasu oraz za dążę do tego, aby spełnić się zawodowo. Najbardziej przekonało mnie przeświadczenie o tym, że tylko dzięki wejściu na rynek pracy oraz zbieraniu prawdziwego doświadczenia (a nie uczenia się w kółko teorii) mogę zostać specjalistą w danej dziedzinie. Jednak żeby nie porywać się z motyką na słońce, postanowiłem poradzić się moich znajomych, którzy są na takim rodzaju studiów i właśnie ich opinie możecie przeczytać poniżej. 😉
W tym przypadku należy rozpocząć od najbardziej negatywnej kwestii, czyli kosztów. Nie trzeba być geniuszem z matematyki, aby wiedzieć, że są one znacznie wyższe niż na studiach dziennych. Przyczynia się to do kolejnej sprawy, czyli presji ze strony rodziny związanej z tym, że opłacają kierunek lub z presją związaną z osiąganiem dobrych wyników. Oczywiście, nie zawsze tak bywa, ale należy wziąć pod uwagę taki aspekt.
Ponadto, konieczność opłacania studiów niejako wymusza rozpoczęcie aktywności zawodowej, także w przypadku osób, które cenią sobie spokój i wolny tryb życia to może być to trudność. Przyczyna tego jest bardzo logiczna, ponieważ jeżeli zdecydujemy się na podjęcie pracy to automatycznie wolny czas się redukuje, a tempo życia przyśpiesza. Wtedy bardzo ciężko znaleźć miejsce na jakąś pasję w swoim życiu (tutaj przeczytasz dlaczego MUSISZ mieć pasje), a w dodatku podczas sesji, obowiązki nawarstwią się do tego stopnie, że będziecie mogli poznać świat z perspektywy zombie. Dlatego też na studiach zaocznych możecie zapomnieć o jakimkolwiek życiu towarzyskim.
Ale przecież, skoro studiujemy po to, aby później znaleźć pracę to właśnie świetnym rozwiązaniem będzie szybkie rozpoczęcie kariery zawodowej – zwłaszcza związanej z kierunkiem studiów. Natomiast, z powodu dość dużej dyspozycyjności, znalezienie pracy nie powinno stanowić problemu. Dzięki temu efektywność poświęcanego czasu jest nieporównywalnie większa niż na studiach dziennych. Najprzyjemniejsze w tym wszystkim będzie co miesięczne zwiększanie się stanu konta. 😉 Do zalet można również zaliczyć mały mit, który głosi, że egzaminy na studiach zaocznych są nieco łatwiejsze niż na dziennych. Głownie dlatego, bo uczelnie nie chcę pozbyć się opłacalnych studentów.
Na plus
większa efektywność zajęć (brak okienek itp.)
większa szansa na zdobycia pracy w zawodzie i zdobycie doświadczenia
duża atrakcyjność dla potencjalnych pracodawców
podobno łatwiejsze egzaminy
Na minus
brak wolnego czasu
wyższe koszty
większy stres
brak życia towarzyskiego oraz miejsca na pasję
Moje subiektywne wnioski
Po raz kolejny przypomnę, że punkt widzenia zależy od potrzeb i oczekiwań studenta. Co więcej, na niektórych kierunkach nie ma co panikować z powodu małej intensywności zajęć (np. medycyna). Również zniechęcanie się na pierwszym roku jest błędem, ponieważ przeważnie wtedy jest największa ilość ogólnikowych przedmiotów, które w czasie sesji mają wyselekcjonować studentów.
Moim zdaniem osoby, którym zależy na znalezieniu pracy (a nie narzekaniu, że takiej nie ma) powinny poważnie rozważyć perspektywę trybu niestacjonarnego. Być może studia dziennie są bardziej wygodne oraz typowe, ale z drugiej strony jeżeli chcemy osiągnąć cele to musimy poświęcić trochę energii. Jednak przy okazji nie neguję pozostania przy studiach dziennych – jeśli odpowiednio wykorzystacie swój czas oraz możliwości to nie powinniście martwić się o przyszłość. 😉