Historia haftu w pigułce

Historia haftu w pigułce

Historia haftu jest bardzo długa i śledząc ją można zauważyć, że ten rodzaj robótek ręcznych to nie tylko sposób na zdobienie ubrań, ale też forma artystycznej ekspresji. Haftując można uzyskać dowolne wzory, kolory i desenie – wystarczy trochę samozaparcia i dużo wolnego czasu.

Haft znany był już w starożytności – jeszcze przed Inkami, a w Polsce zachował się np. haftowany ręcznie ornament z 1504r. przedstawiający Św. Stanisława. Na przestrzeni dziejów haft bardzo się rozwinął, powstało mnóstwo jego rodzajów, ale wszystkie hafty są w pewien sposób „przyczepione” do tkaniny – powstają według określonego wzoru na tle materiału. Stąd też wzięła się sama nazwa – z niemieckiego haft to właśnie przyczepienie, spięcie, spojenie. Aż do połowy XIX wieku haftowano wyłącznie ręcznie, z pomocą krosienek i tamborka. Wprowadzenie maszyn znacznie przyspieszyło proces powstawania haftów, ale te najcenniejsze, oryginalne i niepowtarzalne wzory nadal haftuje się zwykłą igłą czy szydełkiem.

Podstawowy i najprostszy haft powstaje bezpośrednio na tkaninie i nazywany jest płaskim. W jego obrębie wyróżnia się haft za igłą, haft przed igłą, sznureczkowy, łańcuszkowy, supełkowy, rozłupany, satynowy, koloński, krzyżykowy i atłasek. Nieco bardziej skomplikowany jest haft reliefowy, czyli wypukły kładziony lub burgundzki. Haft nakładany lub ażurowy to już wyższa szkoła. Wykonanie haftu dzierganego, richelieu, angielskiego czy mereżki wymaga sporej wprawy i umiejętności. Efekt jest jednak piorunujący – często są to prawdziwe dzieła sztuki rękodzielniczej.

Zabierając się do haftowania, trzeba przede wszystkim trzeba mieć koncepcje wzoru – zastosowanie kanwy, czyli swojego rodzaju podkładu znacznie ułatwia pracę, zwłaszcza jeśli nie wyszywamy na płótnie. Poza tym tkaninę lepiej najpierw uprać, ponieważ po pierwszym praniu materiał często się kurczy i nawet najbardziej kunsztowny haft może stracić wtedy cały urok i kształt. Bardzo ważne jest też dobranie odpowiedniej grubości igły i nici. Za cienki kordonek czy mulina „zniknie” na grubszym podkładzie, a zbyt gruba nić będzie wyglądała nieestetycznie. To wszystko jest jednak kwestią wyczucia i pewnego zmysłu artystycznego.

Dodaj komentarz