Wady i zalety osiągnięcia wieku 20 lat

Wady i zalety osiągnięcia wieku 20 lat

Ja mam dwadzieścia lat, Ty masz dwadzieścia lat, przed nami siódme niebo…

Chyba każdy z nas zna refren tej piosenki. Wszyscy się zgadzamy, że lepiej jest mieć 22-23 lata niż 18 czy 19. Mamy pełniejszy obraz życia, więcej rozumiemy, jesteśmy bardziej samodzielni. Niestety posiadanie dwójki z przodu w metryczce nie jest najwspanialszą rzeczą na świecie. Istnieją problemy, które pojawiają się tylko w tym wieku, a po prostu nas przerastają. Dlaczego mieć dwadzieścia kilka lat to skarb, ale i ogromne przekleństwo?

Zacznijmy od zalet bycia dwudziestolatkiem, tak by nie zniechęcić Was do dalszej lektury:

1. Jesteśmy w pełni sił fizycznych.

Jeżeli masz dwadzieścia kilka lat zapamiętaj – już nigdy nie będziesz silniejszy i sprawniejszy. W tej dekadzie masz najwięcej energii by działać, zwiedzać, podróżować, rozpoczynać nowe przedsięwzięcia. Nie ogranicza Cię nic poza mentalnością, bo Twoje siły są wystarczające by zaangażować się w co tylko zechcesz. Nie zmarnuj tego czasu. Już nigdy nie będzie Ci się chciało tak, jak teraz.

2. Jesteśmy najpiękniejsi.

Teoretycznie faceci są najprzystojniejsi po czterdziestce, a kobiety dojrzewają jak wino… no pewnie.

Zapytajcie czterdziestolatków czy nie chcieliby wyglądać tak, jak piętnaście lat temu. Bez zmarszczek, fałdek pojawiających się tu i ówdzie. Nie zapominajmy o postępującej siwiźnie. Mężczyzno – już nigdy Twoje mięśnie nie będą tak efektowne jak obecnie. Kobieto – Twoje wcięcie w talii właśnie teraz przyciąga najwięcej męskich spojrzeń. Doceńcie to.

3. Mamy ostatnie chwile na beztroską zabawę.

Majówki, sylwestry, domówki czy wyjścia bez jakiejkolwiek okazji. To ostatni moment, kiedy mamy okazję bawić się do białego rana, a jedyną konsekwencją będzie spóźnienie się na wykład z filozofii. Za chwilę zostaną nam imieniny i urodziny raz do roku, narodowe święta i kilka tygodni urlopu. Jeśli tylko jest okazja by wyjść, spotkać się z ludźmi których cenisz, nie wahaj się. Baw się do upadłego, byś miał/miała co wspominać, kiedy pochłoną Cię obowiązki rodzinno-zawodowe.

4. Mamy dużo czasu na ułożenie życia.

Ten kij ma dwa końce. Zajmijmy się tym „pozytywnym”. Kiedy kończysz dwadzieścia lat rzadko zakładasz, że Twój obecny partner będzie z Tobą do końca życia. Jeśli jest inaczej, albo świecisz naiwnością jak baner centrum handlowego lub jesteś w niezniszczalnym związku. Nie ma nic złego w znalezieniu odpowiedniej osoby już teraz. Jednak margines pomyłki wciąż istnieje. Kiedyś kobieta w połowie drogi do trzydziestki, która nie miała męża uważana była za wybrakowaną. Dzisiaj te granice zdecydowanie się przesuwają. Dlatego warto próbować. Nie wyszło z jedną/jednym? Próbuj dalej, masz jeszcze czas.

Czujecie się fantastycznie z dwudziestką na karku? Pora na zrównanie z rzeczywistością.

1. Podejmujesz ważne decyzje bez żadnego doświadczenia.

Po zakończeniu studiów świat brutalnie rzuca się do naszego gardła. Kłopoty, które dotyczyły nas ale de facto były zmartwieniem rodziców, pojawiają się na naszą wyłączność. Musisz wybrać pracę, która da Ci pewne zarobki, opłacić mieszkanie i uporządkować życie osobiste. Przecież nie chcesz być sam/ sama do końca. Tylko jak się nie pomylić, skoro wcześniej mieliśmy dwóch czy trzech partnerów i to na krótko? Mama za Ciebie tego nie zrobi. W zasadzie może, ale uwierz, nie chcesz tego.

2. Zderzasz się z realiami bez tarczy rodziców.

Nie masz pieniędzy, znajomi zmieniają się co chwila, nie masz nikogo na stałe… dziesięć czy piętnaście lat temu mieliście rodziców, którzy naprawiali Wasze błędy, mogli poświęcić Wam każdą samotną chwilę. Dziś stajesz przed siedmioma miliardami obcych osób i starasz się wyrzeźbić wśród nich własny świat. Nie trzeba dodawać, że ten świat nie jest jak modelina. Bliżej mu do zaschniętego cementu, który opiera się młotowi pneumatycznemu. A Ty jesteś sam i musisz go rozłupać.

3. Zauważasz, że nie spełnisz swoich marzeń.

Im bliżej do trzydziestki, tym jaśniej widzisz, że nie każde Twoje marzenie się spełni. Nie zostaniesz najlepszym piłkarzem świata, prędzej uszkodzisz stopę o nóżkę swojego biurka. Nie będziesz projektantką mody, bo jedna maszyna do szycia i 30 wyświetleń bloga miesięcznie to trochę mało. Zaczynasz dostrzegać, że nie zdążysz zrobić wszystkiego, czego pragnąłeś jeszcze kilka lat temu. Coraz częściej musisz wybierać między sercem a rozsądkiem. To boli i często wprowadza w depresję.

4. Nie jesteś traktowany serio przez starszych.

Uważasz, że coś wiesz, ale trzydziestolatkowie i starsi wciąż mają Cię za „małolata”, „gnojka”, „młodego”. W ich oczach jesteś przerośniętym dzieciakiem, któremu ubzdurało się, że już wie coś o życiu. Nie łudź się. Nie przyznają Ci racji, choćby mieli zginąć. Masz słuchać, przytakiwać i być całkowicie posłuszny/posłuszna. Czujesz się zupełnie jak kilka lat temu? Słusznie. Nie pytaj kiedy to się zmieni. Na pewno nie szybko.

Było miło? Było. Zabolało? Miało boleć. Wydaje Ci się, że któryś z wymienionych aspektów Cię nie dotyczy? Poczekaj. Tydzień. Pół roku. Kilka lat. Nie narzekaj, że nie wiedziałeś. I nie skarż rodzicom.

Dodaj komentarz